Skip navigation

31 marca 2021

Granty z Komisji Europejskiej: UVera i Syntoil pokazują, jak odnieść sukces i otrzymać finansowanie z EIC Accelerator

Udostępnij

UVera i Syntoil to dwie firmy z Polski, których rewolucyjne pomysły na biznes oraz stojące za nimi technologie, zapewniły im granty w ramach niezwykle wymagającego konkursu Komisji Europejskiej skierowanego do innowacyjnych MŚP – EIC Accelerator. Konkretnie - jego edycji dotyczącej Nowego Europejskiego Zielonego Ładu (EU Green Deal). Dzięki grantom, firmy wybudują zakłady produkcyjne i rozpoczną komercjalizację swoich produktów na szerszą skalę.

EIC Accelerator to pilotażowy konkurs, który w swoim docelowym kształcie zostanie uruchomiony podczas nadchodzącej perspektywy finansowej Unii Europejskiej na lata 2021-27 i następcy programu Horyzont 2020, czyli Horyzontu Europa, w ramach którego będzie finansowany. To jeden z dwóch konkursów przeznaczonych dla innowacyjnych MŚP – pierwszym jest EIC Pathfinder, skierowany do firm znajdujących się na wczesnym etapie rozwoju. Z kolei EIC Accelerator to propozycja Komisji skierowana do innowacyjnych firm, które mają już opracowaną usługę lub produkt i planują przeskalowanie biznesu, co pozwoli na jego komercjalizację. Udział w konkursie zarezerwowany jest dla firm, których projekty mają przełomowe znaczenie i potencjał do ekspansji co najmniej na poziomie EU. Dowiedz się więcej o konkursie EIC Accelerator.

Mowa o naprawdę bardzo zaawansowanych technologicznie rozwiązaniach, wpisujących się w trendy less waste oraz zero waste.  W przypadku UVera chodzi o produkcję organicznej, całkowicie naturalnej i ekologicznej substancji zapewniającej ochronę przed UV, jakiej branża kosmetyczna do tej pory nie widziała! Jej niezwykła wytrzymałość na temperaturę i promienie UV, a tym samym wysoka ochrona przed nowotworami skórnymi, w połączeniu z nie przenikaniem do komórek, czyni ją w stu procentach bezpieczną dla zdrowia.

Z kolei Syntoil jest na dobrej drodze do tego, by produkowaną z kopalin sadzę wykorzystywaną na szeroką skalę w przemyśle, zastąpić sadzą pochodzącą wyłącznie z recyklingu zużytych opon, co sześciokrotnie obniży poziom zanieczyszczenia powstającego w procesie produkcji w porównaniu z tradycyjną technologią. Obydwie firmy złożyły też wnioski do Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości o otrzymanie grantu z Grantów na Eurogranty, który pokryje koszty przygotowań do udziału w EIC Accelerator.

Miliony lat ewolucji w… kremie do opalania

– Do produkcji tony pigmentu zużywamy około dziewięćdziesięciu ton dwutlenku węgla, jednocześnie produkując tyle samo czystego tlenu i tonę biomasy, którą możemy dodatkowo komercjalizować. Jesteśmy całkowicie zero waste – mówi Magdalena Jander, Chief Executive Officer oraz współzałożycielka UVera.

Produkowany przez firmę pigment będzie przede wszystkim składnikiem kremów oraz balsamów do opalania, a głównym klientem UVera – producenci kosmetyków. Firma świadomie wybrała segment b2b, rezygnując z utworzenia własnej marki i produkcji kosmetyków. Zamiast tego będzie licencjonować całą technologię producentom z branży kosmetycznej. W przypadku mniejszych podmiotów, których nie będzie stać na licencję, UVera wyprodukuje dla nich pigment na zamówienie w swoim wzorcowym zakładzie produkcyjnym.

Realizowane przez firmę przedsięwzięcie bazuje na odkryciach profesora Jacka Wierzchosia, który od kilkudziesięciu lat bada formy życia bytujące w ekstremalnych warunkach. Profesor Wierzchoś na stałe mieszka w Madrycie i jest trzecim współzałożycielem UVera.

Główny składnik produkowanego przez firmę pigmentu jest de facto wytwarzany przez… cyjanobakterie. Pamiętają one Ziemię jeszcze bez atmosfery, jaką znamy. W toku setek milionów lat ewolucji wykształciły mechanizmy obronne, które pozwoliły im na przetrwanie w tak ekstremalnych warunkach. – Obecnie możemy je znaleźć tam, gdzie współczynnik UV wynosi 40, a ostatni deszcz padał miliony lat temu – tłumaczy Adam Kiciak, Chief Technology Officer oraz jeden ze współzałożycieli UVera.

O tym, jak ekstremalne jest to środowisko, niech świadczy fakt, że w Warszawie w pełni słoneczny letni dzień współczynnik UV wynosi 3, w Madrycie zaś 8! Tak szerokiego spektrum ochrony przed promieniowaniem słonecznym nie ma żadna syntetyczna substancja zawarta w kremach czy w olejkach do opalania. Do tego jest ona niezwykle stabilna i odporna na wysoką temperaturę.  – W odróżnieniu od dostępnych środków kosmetycznych chroniących skórę przed UV, czas działania naszego produktu jest nieograniczony. Nie musimy nakładać kolejnych warstw po tym, jak zadziała na nie temperatura i promieniowanie. Jego replikacja wymagana jest wyłącznie po zmyciu – dodaje CTO UVera. 

Kosmetyki przeciwsłoneczne dostępne na rynku są związkami syntetycznymi, które pod wpływem promieniowania i temperatury mogąulegać modyfikacji i w konsekwencji uszkadzać DNA komórek, sprzyjając rozwojowi nowotworów. – Kolejną negatywną cechą jest przechodzenie tych związków przez skórę i gromadzenie się w tkankach oraz przenikanie do układu hormonalnego, co zaburza jego gospodarkę. Nasz produkt nie wchłania się przez skórę, więc nie ma mowy o nowotworzeniu – zwraca uwagę Magdalena Jander. 

Kultywacja, stymulacja, ekstrakcja

Proces produkcji pigmentu składa się z trzech etapów: pierwszym jest namnażanie bakterii, drugim ich stymulowanie, aby produkowały pigment, trzecim zaś ekstrakcja pigmentu. Dwa pierwsze etapy odbywają się na południu Hiszpanii, gdzie są najlepsze warunki do wzrostu bakterii, czyli duży stopień nasłonecznienia i niska dobowa amplituda temperatur. – Na sam koniec biomasa przyjeżdża do Polski i zespół z Olsztyna dokonuje ekstrakcji najbardziej wartościowych związków i przetwarza je w ostateczny produkt – wyjaśnia prezes Jander.

I właśnie ekstrakcja pigmentu jest w całym tym procesie największym wyzwaniem, bo bakterie wykształciły również mechanizmy obronne, które nie pozwalają się go łatwo pozbyć. Prezes UVera zapewnia jednak, że technologia ekstrakcji, choć ciągle ulepszana, została dopracowana do tego stopnia, że pozwala już na komercjalizację pigmentu.

– Planujemy budowę mini zakładu produkcyjnego w Hiszpanii, który będzie referencyjny w stosunku do naszego modelu komercjalizacji, zarówno sprzedaży pigmentu, jak i licencjonowania technologii. Jego budowa w dużej części zostanie pokryta z grantu EIC Accelerator. Dzięki temu jesteśmy w komfortowym położeniu przed ostatnią rundą inwestycyjną i możemy szukać partnerów, którzy nie tylko wyłożą pieniądze, ale przede wszystkim będą wsparciem merytorycznym – dodaje prezes UVera.

Po postawieniu zakładu produkcyjnego firma nie będzie już potrzebowała inwestorów. Zaś po jego uruchomieniu zwrot z inwestycji nastąpi w ciągu kilkunastu miesięcy. Warto przy okazji wspomnieć, że założyciele UVera nigdy wcześniej nie wnioskowali o granty z Komisji Europejskiej (KE), a mimo tego odnieśli sukces.

– Pandemia dała nam trochę więcej czasu, żeby przysiąść i przemyśleć napisanie wniosku oraz opracować prezentacje dotyczące planu wdrożenia i komercjalizacji, które przedstawiliśmy podczas panelu ekspertów. W maju złożyliśmy pełną dokumentację, a dopiero w lipcu mieliśmy możliwość dyskutowania na ten temat z Komisją Europejską – mówi Adam Kiciak.

Zespół ekspertów z UVera przygotował i złożył wniosek do KE we własnym zakresie. Firma skorzystała jednak z pomocy zewnętrznej w przygotowaniach do udziału w panelu eksperckim, na którym prezentowany był cały projekt. To krótka sesja, podczas której może paść nawet kilkadziesiąt pytań, począwszy od technologii, przez ochronę własności intelektualnej, na planie komercjalizacji skończywszy. Dlatego lepiej być przygotowanym ze wszystkich stron.

– Pytania były trudne, zwłaszcza te dotyczące kwestii finansowych i skalowalności przedsięwzięcia. Otrzymaliśmy niesamowite wsparcie od naszego szefa finansów, Adama Aleksandrowicza, eksperta z ogromnym doświadczeniem nie tylko w finansach, ale i w branży life science. Jego odpowiedzi były tak adekwatne i wyczerpujące, że w zasadzie nie było dodatkowych pytań.  To bardzo uwiarygodniło całe przedsięwzięcie – wspomina CTO.  

Rewolucja w recyklingu opon

Wrocławski Syntoil powstał w 2015 roku i jest najprawdopodobniej jedynym startupem przemysłowym z sektora chemicznego w kraju, który działa w oparciu o założenia gospodarki obiegu zamkniętego (inaczej GOZ), czyli tzw. circular economy. Firma zajmuje się przetwarzaniem produktów z recyklingu zużytych opon a jej głównym celem jest zastąpienie sadzy, która pochodzi z paliw kopalnych, sadzą odzyskaną z recyklingu. Ktoś mógłby powiedzieć: „po co komu w ogóle ta sadza?” Okazuje się, że to bardzo ważny, wręcz kluczowy składnik, wykorzystywany w produkcji wielu wyrobów przemysłowych.

– Skupiamy się na oczyszczaniu tzw. Karbonizatu, czyli zanieczyszczonej sadzy popirolitycznej z procesu recyklingu zużytych opon. Produktem finalnym jest oczyszczona sadza, która ma wiele zastosowań w przemyśle, głównie gumowym. Zrobienie np. nowej opony bez sadzy spowodowałoby, że byłaby ona w stanie przejechać tylko 100 kilometrów, bo by się starła. Z sadzy robi się również wszystkie inne elementy gumowe, jak dywaniki samochodowe czy wycieraczki – wyjaśnia Martyna Sztaba, prezes Syntoil.

Prezes Sztaba zwraca uwagę, jak trudne jest to przedsięwzięcie. Syntoil jest bowiem już drugą generacją firm, które próbują rozwiązać ten problem. Jest jednak na dobrej drodze, żeby zamienić produkt niezrównoważony na zrównoważony pod względem środowiskowym, zaś proces dla środowiska ze szkodliwego – na neutralny.

Przy produkcji tradycyjnej sadzy (tzw. virgin carbon black) powstaje sześciokrotnie więcej dwutlenku węgla niż w procesie przetwarzania opracowanym przez Syntoil, ponieważ powstaje ona w procesie spalania ropy naftowej. Startup z Wrocławia używa zaś komponentów, które są niewykorzystywane dzisiaj w przemyśle, do produkcji pełnowartościowego produktu.

– Unikalność naszego rozwiązania jest nie tylko na skalę europejską, ale również globalną. Pracujemy nad filtracją, żeby być less-waste a docelowo zero-waste w naszych procesach oczyszczania. Na etapie czyszczenia sadzy każda z wyekstrahowanych substancji musi znaleźć z powrotem dla siebie rynek. Tutaj jest też “win-win” ekonomiczne i środowiskowe – zapewnia prezes.

Niezwykle elastyczny Horyzont

Przygotowanie wniosku do majowej rundy EIC Accelerator zajęło firmie trzy miesiące. Sam udział był zaś bardzo dobrze przemyślany. Zdecydowano się na udział w konkursie, który charakteryzowałby się wysoką elastycznością. – Świat i jego potrzeby zmieniają się dynamicznie, a firmy w błyskawiczny sposób muszą na te zmiany reagować. Dlatego startupy oparte o innowacyjne technologie powinny mieć możliwość dużej elastyczności w działaniu. Żaden inny program nie umożliwiał nam takich modyfikacji w harmonogramie czy procesach jak Horyzont 2020 – zwraca uwagę prezes Sztaba.

Największym wyzwaniem było opisanie technologii w taki sposób, aby każdy, nawet osoby nie mające styczności z branżą, dokładnie zrozumiały cel przedsięwzięcia. To zadecydowało o tym, że projekt wrocławskiej firmy mógł trafić do drugiego etapu, czyli panelu online z udziałem ekspertów KE , podczas którego przedstawiciele Syntoil musieli odpowiedzieć na kilkadziesiąt pytań dotyczących całego przedsięwzięcia.

Obecnie Syntoil przeskalowuje produkcję o wydajności laboratoryjnej do wydajności przemysłowej, którą instalacja pilotażowa osiągnie właśnie dzięki grantowi z EIC Accelerator. Prace rozpoczęto we wrześniu 2020 roku i będą trwały przez kolejne dwa lata.

Szefostwo Syntoil poszukuje również nowych źródeł aplikacji dla produkowanej przez firmę sadzy, np. jako pigment do barwienia tworzyw sztucznych czy farb.  – Obecny projekt dał nam szansę na upowszechnienie zielonej technologii, której autorem jest nasza firma. Na pewno będziemy nadal śledzić konkursy w ramach Horizon Europe i oczywiście nie wykluczamy udziału w przyszłych edycjach. Ale w tym momencie naszym największym priorytetem jest realizacja obecnego projektu z Horizon 2020 – zapowiada Martyna Sztaba.

 

Eryk Rutkowski

Departament Wsparcia Przedsiębiorczości PARP, Enterprise Europe Network

Przeczytaj więcej takich artykułów w strefie Wiedzy PARP

Zobacz więcej podobnych artykułów